Piąty dzień diety za mną. Dziś przeżyłam kryzys. Pomiędzy drugim śniadaniem a obiadem byłam straszliwie głodna. Udało mi się niczego nie skubnąć ale obiad pochłonęłam w trybie bardzo przyspieszonym. To odbiło się na późniejszym samopoczuciu i lekkiej rewolucji w brzuchu. Nie było uczucia lekkości jakie towarzyszyło zazwyczaj podczas diety... No i przyznać się muszę. Zjadłam dodatkowe pół porcji Dużego. Bo się spóźnił... No może nie pół a 1/3. I pół ziemniaka....Jak dziecko, jak dziecko. Ufam, że jutro będzie łatwiej...
W komentarzach spotkałam się z opinią, że to pracochłonna dieta. Nic bardziej mylnego. Jest prosta i przygotowanie posiłków nie zabiera więcej czasu niż ugotowanie ryżu lub ziemniaków. Jestem bardzo zabiegana, pracuję poza domem, potem w domu w swojej firmie, jeżdżę z dziećmi na zajęcia dodatkowe, basen, jogę. Pracuję charytatywnie w dwóch organizacjach. No i mieszkam za miastem , skąd muszę dojeżdżać. Pomiędzy tymi zajęciami jest gotowanie, sprzątanie i prasowanie.
Gotowanie nigdy nie było tak proste jak teraz. Po pierwsze dlatego, że są to proste posiłki, które robi się błyskawicznie a poza tym dlatego, że nie muszę obmyślać jadłospisu.Jakież to wygodne. Dodatkowo okazało się, że wydaję mniej na jedzenie i nic się nie marnuje! Kupuję z głową jedynie to co potrzebuję....
Jadłospis na dzień 5:
Śniadanie:
Razowiec z wędzonym łososiem
-chleb razowy- 2 kromki
-łosoś wędzony-100g
-serek homogenizowany naturalny -50g
-natka pietruszki
II śniadanie:
Koktajl truskawkowy
-truskawki mrożone-200g
-mleko 1,5%-150ml
-jogurt Nat.-150g
-miód-10g
Mogą być inne owoce niż truskawki.
Obiad:
Dorsz pieczony z warzywami
-dorsz-100-150g
-ziemniaki-3szt
-warzywa na patelnie-200g
-olej rzepakowy.-10g
-pieprz, sól, zioła, sok z cytryny
Dorsza przyprawiamy, skrapiamy sokiem z cytryny. Wkładamy razem z warzywami do piekarnika, polewamy olejem i doprawiamy. Pieczemy ok. 25-30min.
Kolacja:
Sałatka owocowa
-jabłko
-banan-150g
-jogurt naturalny-150g
-migdały-20g (skończyły sie migdały, więc dodałam pestki dynii)
-rodzynki-20g
-otręby-łyżka
Ach kolejny dzień pyszności. Wcale tak mocno nie zgrzeszyłaś, myślałam, że na jakiegoś batona się rzuciłaś, a to tylko ziemniaczek był:-)
OdpowiedzUsuńNic się nie stało, byle do przodu :) trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńSame smakowitości :)
OdpowiedzUsuńCzasem zdarzają się chwile słabości - ważne, by móc przez nie przejść :)
pyszny zestaw, czasami mamy gorsz dni nawet w diecie, nie ma się co łamać:)
OdpowiedzUsuńKryzysy są wpisane w diety i inne rygorystyczne zmiany. Głowa do góry, finalnie i tak będzie to zakończone sukcesem! Duży szacuneczek za tak zorganizowany dzień :)
OdpowiedzUsuńI dobrze!
OdpowiedzUsuńSkoro Ci smakowało,to nie rób sobie wyrzutów.
Pyszności u Ciebie.
Magdo, kibicuję:-) Tylko zawsze dietetycy mówią, że trzeba jeść 5 posiłków...
OdpowiedzUsuńSukcesów! czasem bywa ciężko,ale jesli trzeba...
OdpowiedzUsuń