Stęskniłam się za zielonym kolorem. Co prawda przewija się w formie ubrań mojej córki, bo militarne akcenty są nadal w modzie ale marzę o soczystej zieleni roślin i krzewów, okalających mój dom. Ogród jest smutny i bez życia. Las za płotem przerzedzony i przygnębiający. Mój organizm łaknie warzyw. Jem oczami. Wyłapuję wyraziste kolory i wyobrażam sobie ich smak.
Kiedy wyjęłam mrożony zielony groszek w celu przyrządzenia groszkowego kremu brulee, oczarował mnie jego kolor a po zmieleniu mrożonego jeszcze, smak. Poczułam się jak w ogródku u babci, gdzie rozpięte na drewnianym rusztowaniu, pięły się łodyżki owej rośliny. Uwielbiałam otwierać strąki i wkładać do ust po kolei każdą kuleczkę groszku.
Zrobiłam więc zupę-krem. Najprostszy z najprostszych. I najlepszy z najlepszych:)
Składniki:
500 g zielonego groszku doskonałej jakości (u mnie Hortex)
bulion warzywny - ok 1 l
sól, pieprz
cukier
cytryna
gęsta śmietana (opcjonalnie)
Groszek zamrożony zmieliłam na miazgę. Kiedy jest zamrożony lepiej mieli się jego skórka i pulpa jest fantastycznej konsystencji. Połączyłam z bulionem i zagotowałam (tylko chwilę). Doprawiłam cukrem, cytryną, solą i pieprzem. Do zupy najlepiej podać drobny groszek ptysiowy, grzanki lub doskonałe i błyskawiczne w przygotowaniu placuszki z parmezanu.
pyszności! kolor piękny:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Karmel:)
UsuńAleż wiosennie wygląda ta zupka! Pycha!
OdpowiedzUsuńTrochę wiosny przyda się w tej szarości.
UsuńPOzdrawiam:)
Jajku jaki piękny wyszedł kolor:-)
OdpowiedzUsuńTen kolor powstał dzięki zmieleniu mrożonego groszku i jedynie doprowadzeniu do wrzenia.
UsuńTo eksperyment, więc cieszę się, że udany!
Pozdrawiam Marzenko:)
Ale zielony:) A te placuszki- na pewno świetnie się komponują. Zawsze krem z groszku robię z grzankami, czas na coś nowego:)
OdpowiedzUsuńZ czystym sumieniem polecam placuszki. Są wyjątkowe.
UsuńSprawdziłam wczoraj z innym, polskim serem długodojrzewającym i znacznie tańszym niż parmezan. Wyszły i były równie pyszne.
Magda piękny kolor, ja też chcę wiosnę :)))
OdpowiedzUsuńPomyśl o pączkach na drzewach, ptakach budzących Cie o świcie...
UsuńAniu, to już wkrótce!
Zupa faktycznie prezentuje się bardzo optymistycznie:)
OdpowiedzUsuńI takich dni wszystkim życzę:)
UsuńPozdrawiam Marto!
Magda! Cudownie zielony i optymistyczny! Uśmiecham się do niego:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
P.S. Możesz mi przesłać swój adres mailowy, bo nie widzę go na blogu - kucharnia@wp.pl
A ja uśmiecham się do Ciebie Aniu i pędzę pisać maila do Ciebie;)
UsuńPyszne i optymistyczne danie :)
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że to wszystko w 1005 naturalne...
UsuńKolor nadziei przepiękny:-), a zupka groszkowa rewelacyna bo prosta szybka i bardzo smaczna, ulubiona zupa mojego dziecka:-)
OdpowiedzUsuńJest wręcz błyskawiczna!
UsuńPozdrawiam Olimpio:)
Uwielbiam zupkę z groszku, a kolor - uroczy!
OdpowiedzUsuńSama byłam zaskoczona efektem. Będę wracać do niej na pewno..
UsuńCudowna zupa o cudownym kolorze :-) Oblizuję się ze smakiem :-)
OdpowiedzUsuńJoasiu, miło mi:)
UsuńTaki soczysty zielony kolor mile widziany jest o tej porze roku. :)
OdpowiedzUsuńO tak, dookoła szaro. CZasem biało. Zieleń daje nadzieję, że juz wkrótce wiosna zajrzy do nas:)
Usuńwidzę, że groszek rządzi :)
OdpowiedzUsuńpysznie, bardzo lubię kremy i tak szybko się je robi
Pychotka :) Momentalnie zatęskniłam za groszkiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie mogę oderwać wzroku od zupy, jest wciągająca.
OdpowiedzUsuńzielony groszek? jedynie świeży lub mrożony. tego puszkowego - nie znoszę!
OdpowiedzUsuńBywa, że dla poprawy humory zjadam miskę zielonego groszku z cebulą, solą i maślanymi wiórkami. Proste, a pyszne! :)