Zwariowałam na punkcie nowej przyjaźni! Niby zawsze była obecna w moim życiu ale jej nie zauważałam. Teraz raduję się z czerpania garściami tego co mi daje...Przyroda, natura, bo to o niej mowa zaczarowała mnie i odczuwam niezwykłą radość gdy wracam z wyprawy do lasu ze szczawiem, akacją czy bzem... O bzie pisałam niedawno, podając przepis na hyćkę a tym razem danie, które zaserwowałam na dzisiejszą kolację. Uprzedzam, że smak jest specyficzny i nie każdemu będzie odpowiadać ale moje dzieci zjadły z apetytem. Ciasto możesz zrobić wg przepisu na racuszki mojej Mamy lub swojego ulubionego na naleśniki. Ja zrobiłam ciasto na bazie przepisu na naleśniki wg Julii Child. Dodałam nieco więcej mąki aby było bardziej gęste.
Składniki:
- 1 szklanka mąki uniwersalnej + ew. żeby zagęścić (na oko)
- 2/3 szklanki zimnego mleka
- 2/3 szklanki zimnej wody
- 3 jajka
- szczypta soli
- łyżeczka cukru
- baldachy czarnego bzu
Wszystkie składniki dokładnie zmiksuj lub rozmieszaj trzepaczką. Zostaw w lodówce na co najmniej 30 min. Baldachy czarnego bzu zostaw na gazecie a przed smażeniem, wytrzep nad zlewem. Rozgrzej patelnię, wlej olej i ręcznikiem papierowym rozprowadź na całej powierzchni patelni. Złap baldach czarnego bzu za łodyżkę i zamocz dokładnie w cieście. Połóż na rozgrzanym tłuszczu i smaż kilka minut. W czasie smażenia obetnij jak najbliżej powierzchni ciasta, łodyżki. Przełóż na drugą stronę i dosmaż aż staną się złoto-brązowe. Podaj z plasterkami truskawek, cukrem pudrem lub dżemem.
zrobiłem i jest pyszne
OdpowiedzUsuńu nas w cieszyńskiem to lubimy
pozdrawiam d i a
Pozdrawiam cieszynskie:)
OdpowiedzUsuń